Jak trwoga to... na Jasną Górę
Matura to już teraz, w piątek pierwsze koty za płoty na polskim. Pewnie wielu z Was żyje tylko tymi emocjami, zastanawiając się co przyniosą kolejne przedmioty. Chcielibyśmy dziś Wam przypomnieć jak to było jeszcze miesiąc temu u wielu z Was...Dzień zaczął się równo z pierwszym budzikiem, o 3:25, tym razem bez kolejnej i kolejnej drzemki. Pogoda zapowiadała dość nieprzychylny czas dla naszego pielgrzymowania. Poranna wycieczka po większej części gminy rozbudziła mnie bardziej niż kawa.
05:09 - wyjazd autobusu z parkingu,
07:23 - postój i możliwość napicia się kawy na stacji benzynowej (szybka toaleta) i dalej w drogę.
W czasie podróży (która w naszych założeniach miała być przespana), razem z Werką podziwiałyśmy widoki, jakie ukazywało nam wschodzące słońce. Czas spędzony w autokarze obfitował w rozmowy na niezliczone tematy.
8:54 - dotarliśmy. Jasna Góra zachwyciła swoim urokiem.
9:30 - wzięliśmy udział we Mszy św. odprawionej w intencji nas - przybyłych maturzystów. Miejsce: najważniejsze - Kaplica Cudownego Obrazu Matki Bożej Częstochowskiej.
Kazanie było inne niż zwykle. Ksiądz, który je głosił, pokazał nam cud w Kanie Galilejskiej z zupełnie innej strony. Padło pytanie: "czy poprosiłbyś/poprosiłabyś Boga o alkohol? Nie o jakiś tam mamrot, ale wino z najwyższej półki i w takiej ilości? " Każdy z obecnych musiał sobie sam odpowiedzieć. Wcześniej już papież Franciszek zinterpretował cud w Kanie Galilejskiej jako pierwsze nauczanie Ewangelii o uczestnictwie Maryi w zbawczej misji jej Syna Jezusa. To duchowa Matka i Pośredniczka między Jezusem a Jego uczniami. My wybraliśmy podobną drogę. Przyjechaliśmy do Mamy prosić o wsparcie Pana Jezusa w czasie egzaminów dojrzałości.
Dalsze zajęcia:
11.00 - droga krzyżowa przygotowana przez naszych księży katechetów. Dołączyły do nas również inne grupy pielgrzymujące.
11:35 - klasowe zwiedzanie Skarbca Jasnogórskiego i arsenału.
11:55 - czas wolny: zdjęcia, indywidualna modlitwa i... OBIAD!
Po dosyć obfitym obiedzie niedaleko sanktuarium, wpadłyśmy na "genialny" pomysł wejścia na wieżę. Chciałyśmy zobaczyć panoramę i dziedziniec z góry. Udało się, ale po wdrapaniu się po ostatnich schodkach, z trudem łapałyśmy powietrze. Było warto. Na szczycie oczywiście sesja-profesja i w drogę powrotną. Przyznam, że w połowie schody mi już znikały z pola widzenia.
12:30 - wróciliśmy do autokarów i wyruszyliśmy w drogę powrotną do Mielca.
W drodze powrotnej nasi starsi koledzy z technikum raczyli nas swoimi talentami muzycznymi, śpiewając "Mury" Jacka Kaczmarskiego.
Dziś to już piękne wspomnienia, a matura trwa w najlepsze. Życzymy wszystkim Maturzystom, żeby na każdym egzaminie towarzyszyła Wam wiara i radość tamtego dnia!
Paulina Adamczyk